Znalazłam w Necie artykuł, pod ciekawym tytułem: "Czy powinniśmy obawiać się gier komputerowych?" http://www.astercity.net/~asfodel/dyplom/dyplom.htm
Ja się nad tym zastanawiam od wielu lat, zanim sama dotknęłam jakiejkolwiek gry (poza pasjansem, bo to nie jest gra), a teraz, kiedy sama się tym bawię, zastanawiam się tym bardziej.
Większość oferowanych gier jest STRASZNA! Oczywiście nie w kontekście ich grafiki, mechaniki, "grywalności", itp. - straszne są same założenia, pomysły na grę. Straszna jest ilość zawartej w nich przemocy, straszne jest to, że znajdują nabywców i to właśnie te najbardziej krwawe najwięcej!
Wiadomo, że faceci mają skazę genetyczną i potrzebują nadal adrenaliny, chociaż czasy, kiedy to miało sens minęły - miejmy nadzieję bezpowrotnie - a ewolucja nie nadążyła za zmianą naszego trybu życia.
Ale czy w związku z tym, należy im dostarczać "rozrywki" tego rodzaju jak wojny, walki, itp.? Czy tej potrzeby adrenaliny nie można zaspokoić w inny sposób? Można, oczywiście - ale to by wymagało od twórców znacznie większej wyobraźni...
W warunkach pokojowych nadal istnieją zagrożenia, a poza tym, nadal można wyprawiać się w Himalaje, puszcze Amazonii, szukać wraków na dnie morza, itd., itp.
Dlaczego nie wykorzystuje się tego typu tematów, a tylko stale te obrzydliwe siekaniny??
Bo gry tworzą sami faceci, oni tak mają?
A może dlatego, że polityków nie obchodzi, "w co się bawi" społeczeństwo, byleby pozwalało sobą manipulować??
|